piątek, 1 października 2010

Heaven.

Tak, mam bloga w groszki. Mrok strzelili diabli. Niech mają.
Jestem babą przyklejoną do internetu. Mogłam obciąć włosy, ufarbować je, spojrzeć w lustro, zapłakać i uznać swoje życie za z lekka zmienione. Taka śmieszna alternatywa dla czegoś prawdziwego. Zamiast tego zmieniłam szablonik mojego słitaśnego blogaska. Hot en krejzy.
Nie powinnam pisać, kiedy mam przedurodzinową chandrę, ale ostatecznie to mój śmietnik dla myśli. Współczuję ludziom, którzy kliknęli „Obserwuj.”
Moi przyjaciele są ze sobą skłóceni. Nie byłam na tyle naiwna by wierzyć, że wspólne spotkanie z okazji moich dwudziestych urodzin ich pogodzi. Nie sądziłam tylko, że każą wybierać między jednym a drugim. Zrobiłam to co kiedyś w podobnej sytuacji: zatrzymałam się w biegu, ogłuszona i stwierdziłam: skoro jeden, a nie drugi, to żaden. W tym roku będę sama. Ewentualnie spędzę godzinę w autobusie, jadąc do mojej A. Spijemy się jak stare panny i pójdziemy spać. Podczas podróży będę się łudzić, że nie pomyślę ani o pewnym bardzo kochanym, choć nieosiągalnym Człowieku. Ani o Tym, który jest bliżej, ale dzieli nas mur piętnastu lat różnicy wieku i ogrom problemów, które podążają za Nim. Ani o Tej, którą bardzo skrzywdziłam.


Bardzo pomaga. Muzyka z nikim nie walczy.Tylko przeżyć jutro do 18:00 i jechać w diabły.
Chciałabym być z Wami, w Rzeszowie. Albo w Krakowie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz