niedziela, 6 czerwca 2010

Ja...

... mieszkam z rodziną, która wisi na granicy długów i pożycza nawet z resztek mojego nikłego stypendium. Nie mam kasy, żeby zmienić okulary, nie wyrabiam nerwowo na studiach, mam myśli nieprzelewalne na papier, nie mam po co iść do pracy z zerowym doświadczeniem, chorym sercem, ślepotą, niemożnością dźwigania i ciągłymi bólami stawów.

I facet, który jest zdrowy, rzucił studia kiedy przestały mu się podobać, ma rodzinkę z daleka i zmienia miejsca pracy jak rękawiczki stwierdza, że możemy to samo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz