4go jadę zobaczyć Dżeka Łajta z Alison. W sumie dobrze mi z tym faktem, tyle że trochę się martwię, jak przeżyję podróż. Mam trochę bardziej przejebane jeśli chodzi o upały, niż większość ludzi. Zastawki są do dupy. Później do Krakowa do Fafika i do Rzeszy do Kjura. I będzie dobrze, pięknie, musi być.
Cholernie chce mi się spać. Pewnie dlatego, że znowu nie spałam w domu. Oczywiście, z racji mej obnażającej się natury, napisałam o tym na Muzycznej.
A to wygnało mnie do domu o szóstej rano i nie chce mnie opuścić.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz