piątek, 11 czerwca 2010

To straszne...

... ale jak tak się czyta, to da się ją lubić.
Jak mawia Korzo, jestem kurwa leszcz.
W tym przypadku to chyba dobrze.


A tak mi się zachciało. Dzięki, Ignacy.


Wstanę za cztery i pół godziny, nie zjem śniadania, pobiegnę na dworzec, wsiądę do autobusu, później do tramwaju w Grodzie.  Nie skasuję biletu w jedynce, bo lubię dreszczyk emocji. Spierdolę pokazowo kolokwium z historii, po czym pójdę na śniadanie. Na szczęście bozia dała Tesco za wydziałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz