sobota, 21 sierpnia 2010

krakowski zajeb.

Spożycie obiadu, który nie składa się z bułki sprzed trzech dni to zaiste porywające przeżycie. Mieszkanie drga od trawy, alkoholu i testosteronu, a ja siedzę w pokoju i czytam Tomki. Takie książki z dzieciństwa, które bardzo lubiłam i podobno były dla chłopaków. Jakoś tak... zachciewa mi się wrócić, naprawdę. Szkoda, że nie mieszkam sama, względnie z kotem. (który udaje chleb.)




tututu tutu tu tu! a tak mi się przypomniało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz