niedziela, 1 sierpnia 2010

To die by your side is such a heavenly way to die.

Spróbuj posłuchać Pewnego Uznanego Zespołu po roku zapominania go, rzuć na blogaska piosenkę, którą wszyscy słuchacze cytują na swoich blogaskach. Siedź i ciesz się sobą.




Mogłam wziąć tę pracę, ale ja potrzebuję tylko kasy na Orange, a ona na życie. To takie z małej litery, bez szału. Licząc na to, że jak zawsze po powrocie przeczytasz te słowa; wybacz... ale nie umiem inaczej.

"Pieniądze szczęścia nie dają" wymyślił człowiek, któremu niczego nie brakowało. A ja się cieszę, że mam to, co mam, chociaż odpadnie mi parę fajnych wydarzeń do przeżycia. Myślę, że to pozostaje w ścisłym związku z czasami, kiedy naprawdę byłam biedna. Nie tak biedna, że nie miałam za co kupić nowej bluzki, tylko tak biedna, że jedliśmy chleb z solą. Teraz mam komputer, kasę na żarcie, kasę na bilety pkp i wszystko jest niemal zupełnie ok. Zapewne dlatego, że braków, które pozostały, po prostu kupić się nie da. To jasne, że gdybyśmy mieli dodatkowe zero na koncie (na końcu, nie na początku salda), byłoby prościej... ale nikt nie obiecywał prostej drogi, jak w islamskim pozdrowieniu.


- Czyżby był nieszczęśliwy?
- Tak bardzo nieszczęśliwy, że zapomniał, czym jest szczęście. Jest tak nieszczęśliwy, że sam o tym
nie wie.
- Ach, bogaty...

I dlatego jest na świecie paru ludzi, którzy nigdy mnie nie zrozumieją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz