niedziela, 12 września 2010

resztki.

Diabli by wzięli niedzielę. Co tydzień w niedzielę wstaję o 12:00, co tydzień słucham o wstrętnych ateistach i żydomasonerii, co tydzień wykwintny obiad składa się z ziemniaków i surówki spożytej częściowo dnia poprzedniego, co tydzień Matka płacze z okazji braku telewizora (bo zepsuty od wieków) i braku seriali, ew. kina familijnego, co tydzień używam słowa "kurwa" trzy razy częściej niż przez resztę tygodnia. Chleb sprzed dwóch dni, ew. z soboty. Gazety z piątku. Niepozmywane naczynia. Powtórki w radiu. Niedobitki rodzinne zjeżdżające się do sąsiadów celem zabijania niedzielnej samotności. Niewyniesione śmieci. Niezrobione pranie. Moralniak przedponiedziałkowy. Kac z soboty w słuchawce, kiedy odbierasz telefon od kumpla. Dzwoni on oczywiście pytając, czy nie dopijesz, nie dojesz, nie dobzykasz z nim czegoś z piątku trwającego aż do teraz. Resztki.

I przychodzą myśli rutynowe. Muszę pozmywać, muszę wyrzucić, muszę dopić, muszę kupić, jutro poniedziałek (pierwsza myśl: KURWA.) Muszę coś zrobić z klawiaturą, bo widać już tylko cyferki oraz Q i V. Muszę iść na uczelnię/do roboty/na zakupy/pić. I nawet jeśli jesteś wstrętnym żydomasoateistą... dzisiaj niedziela, a ten dzień święcić należy w państwie katolickim. Pewnie dlatego nie lubimy poniedziałków. Resztki trzeba już wtedy spychać glanem prosto do zsypu. I w życia bieg.

Jakie to szczęście, że niedziela jest raz w tygodniu. Chociaż mogłaby być tylko raz.

4 komentarze:

  1. Ach. No tak. Niedziela. Przez dziewięć miesięcy w roku jest to dzień, w którym robię pranie. A przez trzy wysłuchuję, wypowiedzianego niezmiernie zdziwionym głosem: "To nie idziesz do kościoła?" No nie idę. Po po kilku latach można by się wreszcie do tego przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś nie chciałam tego słuchać, więc zamiast do kościoła, szłam na piwo. Teraz nawet tego mi się nie chce w niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się nawet wstawać nie chce w niedzielę. Znaczy, nigdy mi się nie chce wstawać, ale w niedzielę jakoś tak bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja wstałam, bo nie wytrzymałam smrodu spalonego mięsa. obiad niedzielny.

    OdpowiedzUsuń