niedziela, 31 października 2010

Wasting my time?

Nie lubię mieć racji. Miałam rację w ostatnim poście i w związku z tym niedługo będę musiała zapłacić uczelni za urlop do stycznia. W piątek przeżyłam wyjątkowo intensywny poranek, ciekawe (naprawdę!) ćwiczenia, z trudem zdążyłam na autobus... po czym z forum dowiedziałam się, że nie zdałam. Nawet nie drgnęłam. To źle?

Zgarnęłam z szuflady bilet na Kosheen w Od Nowie i pojechałam sama na Gagarina. Znowu sama na koncercie, znowu bez alko, znowu przeżyłam piękny wieczór. Rozwalił mnie przekrój wiekowy publiczności, zagubiony wzrok menadżera Disparates i Variété wsysanego przez tłum, dwóch wykładowców z wydziału prawa przyczajonych przy barze w nadziei, że ich nikt nie rozpozna.


Zazwyczaj na wokalu bardziej doceniam facetów, ale Sian Evans znacznie mi ten pogląd podkopała. Wiele osób, które zapoznawałam z muzyką Kosheen stwierdzali, że takie to ok, ale w sumie bez poweru. Idąc tym tropem wielu dało sobie spokój z koncertem. Tym osobom mogę tylko przekazać ciepłe ZJEBALIŚCIE. Dopiero na koncercie ten band rozwija skrzydła; wokalistka bez najmniejszego wysiłku generuje dźwięki, które mogłyby bez wspomagania trafić na album, a sama muzyka nabiera mocy, brudu i niesamowitej intensywności. Evans mogłaby spokojnie zostać aktorką, jej mimika i gesty sprawiają, że zaczynasz naprawdę wierzyć w autentyczność śpiewanych przez nią tekstów. Poza tym jakoś nie potrafię nie pałać sympatią do pani, która w wyjątkowo naturalny sposób rozmawia z publicznością, wielokrotnie pozwala uścisnąć sobie rękę (mi aż dwa razy), bezczelnie podrywa ochroniarzy i stuka się z nami piwem na pożegnanie. W ramach udawania, że nie jaram się wokalistką, należałoby wspomnieć o reszcie zespołu. Beale i Morrison - doskonała technika. Nic dodać, nic ująć. Perkusista: dostał okejkę od publiczności, zanim zdążył się zabrać za granie. Powód? Image. Kiedy wreszcie któryś profesjonalista wpuszczany przeze mnie do pierwszego rzędu wrzuci do sieci zdjęcia, sami się przekonacie, że okejka była słuszną. Poza tym sama gra na perkusji była potwierdzeniem zajebistości. Mój zmęczony mózg zapamiętał z setlisty Overkill, Catch, Hide U, Damage, Hungry, Suicide, Thief, All in My Head, Wasting My Time i Guilty.

Wcale mi nie żal, że musiałam czekać na autobus o 2:40, że wymarzłam jak diabli itd. Chętnie plasnęłabym się w pysk za to, że przeszło mi przez myśl nie pójść na ten występ. Życie od koncertu do koncertu naprawdę mi się podoba.

Dziś M.J. uświadomił mi, że wcale nie powinnam być do tego stopnia szczęśliwa. Wychodzi, że większość czekała, aż się powieszę, albo przynajmniej wypłaczę komuś w rękaw. Ludzie, jeszcze setki razy coś mi się nie uda, ale jeśli sądzicie, że z tej racji zrobię wam tę przyjemność i zejdę z tego świata, to się srogo przeliczyliście. Wiadomo, że w tej sytuacji na pewno pomaga mi fakt, że ktoś wesprze mnie finansowo, żebym nie musiała startować jeszcze raz od początku na studiach... ale długo pozostawała mi tylko możliwość składania papierów na rekrutację jeszcze raz i naprawdę nie czułam się z tym gorzej niż teraz. Są takie rzeczy, które nadają życiu sens, ale nie ma wśród nich papierka uzyskanego za płaszczenie się przed ludźmi, którzy zapomnieli, że kiedyś byli tacy jak ja. Żałuję chyba tylko przyjaźni, które nawiązałam podczas studiowania. Moich ulubionych profesorów i tych, których nie lubię, przedmioty ciekawe i bezsensowne, zabawę i biurokrację przeżyję jeszcze raz. Już ja się o to postaram.

6 komentarzy:

  1. cudownie pozytywne podejście do życia- uwielbiam ;)
    znając mnie to pewnie bym się załamała...zapewne głównie z powodu strachu przed reakcją rodziny, przyjaciół..taka ze mnie odważna ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. o odwadze najczęściej krzyczą ci, którzy nie mają się czego bać. jest względna, bo ta jej prawdziwa część zazwyczaj przechodzi bez echa. mam to szczęście, że chociaż często narzekam na rodzinę, to jednak nie będzie z nimi problemów akurat w tej sytuacji. to moje życie. a przyjaciele zawsze stali za mną murem.

    OdpowiedzUsuń
  3. o, dzień dobry! taki mi się wydał. miło było rozpoznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobry dzień a raczej noc. a czy my się znamy?

    OdpowiedzUsuń
  5. nie, ale internet odbiera anonimowość. widywałam i poznałam. miłe zaskoczenie.

    OdpowiedzUsuń