Trochę przysnęłam. Z tym miniblogiem, z muzyczną, z dzisiejszym dniem. 
Skoro już wstałam dziś za dwadzieścia trzecia, mogłabym zrobić mały bilansik.  
Czwartek - Częstochowa. 
- niemal wszyscy pojechali, żeby nie oberwać w szkole od wychowawcy. 
- podziwiam tych, którzy nie udawali, że sie modlą. 
- śpiewające pół autobusu - bezcenne. 
- przód autobusu obgadujący tył autobusu - czysta satysfakcja.  
- żal, że niektórzy wierzą, że WSZYSCY musieli być zalani w trupa, żeby zacząć śpiewać.  
Piątek - Szkoła bezstresowa. 
- 4 z wosu. Ah. 
- 3, 4 i 5 z angola. Ah. 
- Wyhandlowanie dodatkowej, dość ciekawej pracy domowej zamiast pisania sprawdzianu. Ah oh. 
- Wampir z Sosnowca. Mohery są bezcenne.  
Sobota - Słit Dżrims. 
- otworzyć jedno oko o 14:00 i przewrócić się na drugi bok - bezcenne. 
- usiąść przy kompie i zastać sytuację cokolwiek dziwną. Łobosz. 
- przypomnieć sobie, że o 14:00 miało się spotkać z Czajną i Wampirem z Sosnowca - ała.  
Generalnie wolę nie wiedzieć, co mnie czeka jutro.
Ljuuudy...
 
 
bołi <3
OdpowiedzUsuńuhm ^
OdpowiedzUsuńlof Ju zuotko ^^
OdpowiedzUsuńLof tu ^
OdpowiedzUsuń^^a to u mnie wczoraj w Empiku piękny głos zastał pana Briana w "Daddy Cool" :P
OdpowiedzUsuńDavid ^^
Też cę takiego Empika ^
OdpowiedzUsuń