środa, 2 września 2009

Materializm.


Są rzeczy, których nie chce się pisać na fbl (bo i tak nikt nie przeczyta) ani na Muzycznej (bo wmawiam sobie, że piszę tam o ważniejszych rzeczach). Jak się czujesz, drogi Codzienniku, który codziennikiem dawno przestałeś być, gdy w błahych sprawach cię nawiedzam?
Przyśniło mi się, że wygram w lotto 6 milionów złotych. Zważywszy, że kiedyś przyśnił mi się zwitek banknotów w budce telefonicznej, a następnie że dzień później znalazłam 200zł pod największą mordownią w C... Dlaczego nie miałabym pomarzyć, co za to kupię, kiedy już wygram?

Kupiłabym okulary. Tak. Zamówiłabym okulary, które ukryją fakt, że powinnam nosić musztardówki. Ostatnio zastanawiałam się, dlaczego akurat oczy musiała mi ta wada genetyczna uszkodzić. Bo podobno są ładne. Nawet je lubię, tylko co z tego, skoro ich nie widać zza porysowanych szkieł kupionych prawie 3 lata temu? I dlaczego wstyd mi je zdjąć i pokazać, co zrobiły z moją twarzą?

Kupiłabym dom dla Mamy. Babka pewnie też by w nim mieszkała. Byłby parterowy, żebym nie słuchała, jak im ciężko chodzić po schodach i jaka jestem niewdzięczna, że nie boli mnie tak jak je obie. Byłby ogrzewany tak, żeby nie musiały nosić węgla, miałby normalną pralkę, dobre podłogi, łazienkę z kafelkami młodszymi ode mnie, dużodużodużo okien. Miałby miejsce, gdzie nasz pies mógłby się schować przed moją Babką i gdzie Matka mogłaby robić coś w sumie podobnego. I szafy, chcę dla nich dużo szaf.

Kupiłabym mieszkanie. Z dwoma pokojami, łazienką, maluśką kuchnią, dużym oknem na zachód i na południe. Może być niemal pusty, nie musi być zasłon, dywanów, krzeseł, niczego takiego. Przecież tak lubię siedzieć na podłodze. Jeden stół, biurko przy oknie, jedna wielka szafa do chowania się w środku. Białe do bólu ściany jednego pokoju, żebym miała miejsce do czucia się małą i nieważną, ale spokojną. Jedno łóżko, niskie i szerokie, żebym mogła budzić się ułożona w poprzek, albo roześmiać się na widok podłogi przed własnym nosem. Coś małego, w czym mógłby mieszkać kot. Niech będzie sobie stary i brzydki, skoro takich nikt nie chce.

Kupiłabym bilety dla kilku osób, które kocham i wysłałabym im pocztą. Żeby przyjechały do mnie, jeśli zechcą. Poszlibyśmy i kupilibyśmy płyty, książki, plakaty, i na wszelki wypadek więcej herbaty. Siedzę teraz i zastanawiam się. Chyba niczego więcej nie musiałabym kupić. Całą resztę; wyrwane z szarego kalendarza dni odwiedzin, prezenty na urodziny, kartki pocztowe i listy, mmsy zabawnej treści, rozmowy telefoniczne do drugiej nad ranem, dzielenie się herbatą przez sms, to wszystko da się załatwić nawet teraz.

Kiedy miałabym już wszystko, co da się załatwić pieniędzmi, zostałyby tylko dwie rzeczy. To, żeby cały świat zorganizować tak, cobyście mogli być ze mną, kiedy wszyscy tego zapragniemy. I żebym wierzyła, że ta mara, którą żyję i która materializuje się dalekodalekodaleko, istniała. Tylko istnienie jest absolutnie konieczne, bo jej nie zniszczy i nie zamęczy, nie odstraszy. I nawet, kiedy będzie bolało, będę mogła powiedzieć, że to dobrze. Szczęścia nie da się kupić za pieniądze? Gdybym to wszystko kupiła i nadal nie mogła zaleczyć tego jednego kawałka pustki, mogłabym powiedzieć „Ale to dzięki niej wiem, jak wiele już mam”.

10 komentarzy:

  1. To jest tzw dobry materializm.
    Bo chciałabyś uszczęśliwić innych i im ułatwić a wiele osób puściłoby kasę tylko na siebie z osraniem własnej rodziny. Ba,ile osób tak robi. Myślę co ja bym zrobiła, dom w górach dla matki bo chciałaby albo na zadupiu bo o tym marzy,wykupienie pieprzonego mieszkania,ojcu wszystkie wojenne filmy jakie się da bo je kocha,siostrę bym puściła na entu Celinek,opłaciłabym te studia bo czuję się winna,że 750 zł będzie na mnie szło ten fakt boli mnie tak bardzo,że siebie nienawidzę czasami. Zrobiłabym coś żeby być bliżej Was i żebyście nie musieli wybierać między czymś a czymś bo. Zaciągnęłabym Cię siłą do Warszafki na ''magiczny czas'' ile by się tylko dało.Ukazałabym swoje pojebanie oddając dużą część kasy na organizację im. Freddiego która walczy z AIDS,żeby więcej ludzi nie musiało cierpieć,skoro nie dało się pomóc Jemu może ulży się w cierpieniu innym wyjątkowym osobom,może inne niepowtarzalne jednostki da się uratować. Musiałabym wypisać listę bo jest ona dość długa,ale Przyjaciele i Rodzina na 1 miejscu,uszczęśliwić każdą pojedyńczą osobę a potem można coś o sobie pomyśleć,bo przecież siebie się tak nie liczy.
    Ktoś mi powiedział,że to chore,że troszczę się o innych bardziej a o siebie mniej. Nie potrafię inaczej,pewni ludzie są sensem mojego istnienia. Ofc jak zwykle pierdolę o wszystkim i niczym w komciusiu i weź mnie zrozum.
    Kocham Cię i mam nadzieje,że chociaż trochę się łapie do kochanych Twoich. Nasuwa mi się I love you more than you like me tyle,że raczej I love you more than myself.

    OdpowiedzUsuń
  2. I love you more than you like me jest bardziej stosowne ostatnimi czasy w wielu przypadkach. I szkoda że nic, co napisałam, nigdy się nie spełni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem,że jest.
    Taka życiowa prawda,c'nie.
    Jak to gadają ''nigdy nie mów nigdy'' w totka strzelają takie randomowe osoby,że w sumie szansa jest. No i jakoś częściej osoby z mniejszych miast.
    Dorwałam kompa na 30 minut bo wszyscy śpią.
    Muahaha,buhahaa itd.
    Jestem wstrętna.

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz... z tym kupowaniem domu dla Matki itd... to jest bardzo egoistyczne, bo bierze się z faktu, że już nie potrafię z nimi wytrzymać w jednym domu. A zanosi się na jeszcze większe zagęszczenie. Nie wiem, co będzie dalej, skoro już teraz śpię w kuchni i mam dla siebie tylko kawałek domu między biurkiem z kompem a moją szafką na książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja jakbym miała duuużo pieniądzów, to kupiłabym sobie poddasze jakiejś kamienicy w Paryżu, a może w Londynie i jakąś kartę stałego klienta lini lotniczych dla paru osób, żeby wpadały na dżampy z lejsami fromaż i innymi takimi. ale tak naprawdę nic nie wypełni pustki, nic, co mogę mieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale też dlatego,że chciałabyś im ułatwić bo chata bez tego,z tym i tamtym a zawsze mogłabyś napisać,że sobie kupisz a je zostawisz w starej chacie.
    Jak większe zagęszczenie?o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Może się okazać, że ktoś jeszcze tu pomieszka i znowu się zacznie rzucanie po domu talerzami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bosz.Ktoś się wprowadza? szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
  9. całkiem możliwe, że przyjedzie nasza ciotka emigrantka, robiąca dawniej za ojca patologicznej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rany.

    Podobno pieniądze szczęścia nie dają - powiedz to tym którzy ich nie maja. Ja bym za milion w totka zorganizowała koncert prywatny Placebo, support Gorillaz, Blur i IamX :]

    OdpowiedzUsuń