niedziela, 13 czerwca 2010

Wyrzyg emocjonalny.

Niknę w gąszczu warunków, podań, kserówek, sekretnych bankowych pytań na egzamin i innych takich. Koleżanka wyryczała mi się przez telefon, bo znalazła gustowne, czerwone 2 w usosie. Ona nie wie, nie ogarnia, nagle nie umie używać internetu, olaboga, gdzie moje żyletki. Ja przynajmniej ryczę i kwiczę z powodów raczej nierozwiązywalnych przez złożenie podania i wpłatę 150zł. No ja pierdolę. Ja przynajmniej nie zdałam i nie zawracam ludziom dup.

Już.

Piotruś. Lat 25. Niezbyt dumny posiadacz dziewczyny w wieku lat 20. Rok temu, tuż przed uzyskaniem dyplomu "pierdolnął studia" i został nikim. No nindżą na bank nie. Ew. komandosem. Z wprawą i gracją czeczeńskiego bojownika przeskakuje pufę, aby pozyskać ze stołu Komandosa, więc w jakiś sposób zbliża się do uzyskania tej samej nazwy zwyczajowej. Ani to przystojne, ani wygadane, ani czarujące. Chciałoby się rzec, aaa jednak! Jego dziewczę trwa przy nim wiernie, z uwagi na jego gust upodabniając się do przerażających mnie gimnazjalistek ze sztywno ufarbowanymi włosami, ajlajnerem od kącika oka do skroni i zerówkami na nosie. Łazi wokół niego, a on spoczywa niczym król przed telewizorem, ave mistrzostwa w RPA. Kiedyś przeżyli "wyższe stadium załamania" i na jakiś czas panna go rzuciła. Zgwałcił swoją dumę i przeprosił swoją panienkę po długich poszukiwaniach innego "lachona" (które w jego wykonaniu uznajmy za ekstremalne z uwagi na codzienną średnią dozę ruchu wszelakiego). Powód przerwania łowów? Żadna nie chciała przy nim biegać, przynosić mu piwa, 2kc i chipsów z Lidla. Dziewoja za 5 miesięcy urodzi mu dziecko. Boję się ludzi.

A jeśli chodzi o faceta... Przychodzi mi na myśl tytuł pewnej piosenki. "I Don't Need a Woman, I Need a Nurse".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz