niedziela, 29 sierpnia 2010

raz na milion lat.

To cholernie miła okoliczność, że w dniu nieosiągniętych pięćdziesiątych trzecich urodzin Grzegorza Ciechowskiego słuchacze Trójki wygłosowali emisję koncertu Republiki z 1998 roku. Dla człowieka, który został spłodzony, urodził się i wychowywał na sposób rozbójnicki w Toruniu, Republika jest składnikiem krwi i dodatkiem do powietrza wewnątrz płuc.

Jakiś facet zrobił mi kiedyś zdjęcie pod Od Nową. Miałam czternaście lat, pięć kilo niedowagi, długie włosy zakrywające oczy i za wielką koszulkę Republiki naciągniętą na sukienkę. Fotograf stwierdził, że wyglądam jak dziecko tablicy, która upamiętnia nieprzerwaną duchową obecność zespołu w tym właśnie miejscu. Wypatrzył w moich oczach szczegół, który można dostrzec tylko z bardzo bliska: czarną obwódkę wokół nieokreślonego koloru tęczówki. "Tu też to masz." Mam powód, żeby nie patrzeć w lustro z nienawiścią, bo pamiętam. Słowa na temat oczu i dotknięcie chłodnej dłoni na sercu, kiedy zrozumiałam tę piosenkę po raz pierwszy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz