Pociągiem w dwie strony (w jedną - z przygodami), nowe znajomości, gruby (jak zwykle) koncert CKoD, ubaw z mjentkiego Hurtu, nocowanie na dworcu z oczami wlepionymi w kafelkową mozaikę przyprawiającą człowieka o narkotyczne wizje, spanie na betonie, odmarzanie w pociągu, powrót do domu o 7:00 dnia następnego. To wszystko zafundowałam pannie A. proponując jej w południe spontaniczny wyjazd do Inowrocławia, mający nastąpić jakieś 3h później. Btw Inowrocław prawie tak przytulny jak Łódź, jeszcze tylko brakowało widoku jak po wojnie atomowej pod Tesco o 5:40. Nadal nie mogę poruszać szyją. Było warto.
i ten... JE BAĆ HURT! *integracja społeczna po koncercie CKoD*
Też tak kcem.
OdpowiedzUsuńnasze emo zdjęcie już krąży po sieci :*
OdpowiedzUsuńdziękuje za wyciągnięcie w piątkowe popołudnie!
bo jesteśmy klimatyczne, jak powiedział całuśny.
zazdrość.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę ckod. byłam tylko raz, ale jeszcze ich wtedy nie znałam. teraz chciałoby się jeszcze raz...
OdpowiedzUsuń:>
OdpowiedzUsuńoj Endżi, Endżi ;d
OdpowiedzUsuń