sobota, 27 lutego 2010

When I grow up.

Sok pomarańczowy.
Twarożek z wiosną.
Słońce zza okna.
Pies z trawą pośród rudej sierści.
Ludzie, którzy na mnie czekają.
Ludzie, których poznałam przypadkiem i nie żałuję.
Radość z muzyki, z książek i z tego, że udaje mi się rozumieć nowe rzeczy.
Oczekiwanie na coś i wiara, że się powiedzie.

Ktoś kiedyś wypomniał mi sianie zdołowania. Po kilku miesiącach ciszy z mojej strony. Na wszelkie depresyjne tematy, które mnie prześladowały. Teraz jest zdecydowanie lepiej, tylko czasem jeszcze sama siebie przerażam. Niewiele jest rzeczy, które mogą uwolnić we mnie najgorsze uczucia i boję się ich bardzo... ale kiedy już przychodzą i wydobywają, co więcej mi zostaje? Tylko radość z czystej karty.

I put my soul in what I do
Last night I drew a funny man
with dark eyes and a hanging tongue
It goes way bad, I never liked a sad look
From someone who wants to be loved by you

1 komentarz: